Kiedyś miałem domek, ktoś o mnie dbał i mnie kochał. Czasem tak bywa, że coś się stanie Opiekunowi i jego bliscy nie chcą się kotkiem zajmować, no i kotka po prostu zostawiają za drzwiami. Nie jestem kotkiem wolnobytującym, nie umiem sobie radzić na ulicy, nigdy nie musiałem się bić o jedzonko i chyba dlatego jestem wiecznie i głodny i pobity przez inne kotki. Wiecie, na ulicy jest inaczej, kotki nie są dla siebie nawzajem miłe, bo każdy myśli o tym, żeby nie musieć iść spać z puściutkim brzuszkiem. I to straszne zimno. Nigdy w domku nie było mi tak zimno jak teraz, no dobrze uważałem że jak nie mogę poleżeć koło kaloryfera to znaczy że koniec świata się zbliża i zaraz zamarznę. Teraz jest jednak inaczej, czasem nawet nie czuję łapek bo tak mi przemarzają od chodzenia po ulicy, nie mam takiego futerka jak kotki żyjąca na zewnątrz, więc jak zobaczyłem ciocię wychodzącą z klatki to szybciutko do tej klatki wbiegłem. Ciocia spojrzała na mnie i zakiciała. Jak ja dawno kiciania nie słyszałem… Zacząłem głośno płakać, że jestem głodny, że mi zimno, że się boję, żeby mnie znowu kotki inne nie pobiły, ocierałem się o nogi cioci i prosiłem żeby mnie pogłaskała. I pogłaskała, dała jeść i pozwoliła zostać w cieple. Tamtej nocy po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy usnąłem w cieple z pełnym brzuszkiem. Potem ciocia mnie zabrała do lekarza dla kotków i już tutaj zostałem. Muszę mieć jakieś badania i dostać leki żeby nie mieć robaczków, mam tu trochę pobyć a potem mi ciocia obiecała, że znajdziemy dla mnie nowy domek. Nie wiedziałem, że tak się da, na początku próbowałem się wdzięczyć do każdego spotkanego człowieka, no ale to się różnie kończyło, więc przestałem.
Kiedyś miałem domek, ktoś o mnie dbał i mnie kochał. Czasem tak bywa, że coś się stanie Opiekunowi i jego bliscy nie chcą się kotkiem zajmować, no i kotka po prostu zostawiają za drzwiami. Nie jestem kotkiem wolnobytującym, nie umiem sobie radzić na ulicy, nigdy nie musiałem się bić o jedzonko i chyba dlatego jestem wiecznie i głodny i pobity przez inne kotki. Wiecie, na ulicy jest inaczej, kotki nie są dla siebie nawzajem miłe, bo każdy myśli o tym, żeby nie musieć iść spać z puściutkim brzuszkiem. I to straszne zimno. Nigdy w domku nie było mi tak zimno jak teraz, no dobrze uważałem że jak nie mogę poleżeć koło kaloryfera to znaczy że koniec świata się zbliża i zaraz zamarznę. Teraz jest jednak inaczej, czasem nawet nie czuję łapek bo tak mi przemarzają od chodzenia po ulicy, nie mam takiego futerka jak kotki żyjąca na zewnątrz, więc jak zobaczyłem ciocię wychodzącą z klatki to szybciutko do tej klatki wbiegłem. Ciocia spojrzała na mnie i zakiciała. Jak ja dawno kiciania nie słyszałem… Zacząłem głośno płakać, że jestem głodny, że mi zimno, że się boję, żeby mnie znowu kotki inne nie pobiły, ocierałem się o nogi cioci i prosiłem żeby mnie pogłaskała. I pogłaskała, dała jeść i pozwoliła zostać w cieple. Tamtej nocy po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy usnąłem w cieple z pełnym brzuszkiem. Potem ciocia mnie zabrała do lekarza dla kotków i już tutaj zostałem. Muszę mieć jakieś badania i dostać leki żeby nie mieć robaczków, mam tu trochę pobyć a potem mi ciocia obiecała, że znajdziemy dla mnie nowy domek. Nie wiedziałem, że tak się da, na początku próbowałem się wdzięczyć do każdego spotkanego człowieka, no ale to się różnie kończyło, więc przestałem.
Kontakt w sprawie adopcji 603 651 388, lub adopcje@kociswiat.org.pl