21.01.2018 r.
Wojtuś nie miał w życiu szczęścia za grosz. Spędził je zamknięty w budzie. Czasem wypuszczany na łańcuch ale nawet tego wątpliwego luksusu nie miał na co dzień. Dlaczego? Bo dusi kaczki więc łatwiej jest go po prostu zamknąć. I nastał taki dzień kiedy z Wojtusiem miał zostać zrobiony "porządek"... Zerwał się z łańcucha - puściła "obroża", którą miał ze sznurka. Udusił 5 kaczek - albo zabieramy albo on udusi jego... Nie było wyjścia. Po dziesięciu minutach z psa sikającego pod siebie Wojtuś zmienił się w przytulaka, którego ciężko spędzić z kolan! Okazał się być cudownym pieszczochem i niesamowicie wdzięcznym psem. Gdzie go chcemy tam jest, za człowiekiem w ogień. Nikt nie mógł się oprzeć temu cudakowi dlatego od razu po kastracji pojechał do nowego domku, do Ostrowa Wielkopolskiego :)