Ciocie nazwały mnie Boston, to pierwsze imię jakie kiedykolwiek w życiu miałem… Przyjechałem z okolic Poznania, tam mieszkałem w pustostanie razem ok. 70 innymi kotkami. Często nie mieliśmy co jeść, chorowaliśmy, rodziły się i umierały malusie kocięta, a duże kotki potrącały auta. Ja ten pyszczek też mam taki od urazu. Ciocie mówią, że albo samochód, albo się ktoś zdenerwował na mnie i mnie kopnął. Ja nie pamiętam zupełnie co się stało, to dawno już było. Przyjechałem, ciocie mnie wyleczyły z zapalenia oskrzeli i teraz to już zdrowy zupełnie jestem i już bym mógł zamieszkać w swoim domku. No mógłbym, ale spójrzcie nam mnie – jestem czarno – biały, czyli taki jak się najmniej podoba, pysio jaki mam widzicie – krzywy i wystaje mi ząbek przez co wyglądam jakbym chciał kogoś pogryźć, no i ja na początku w ogóle nie potrafię nikogo do siebie zachęcić - siedzę sobie i się boję. Fajnie dogaduję się z kotkami, żeby zaufać człowiekowi potrzebuję dużo czasu. No to sami widzicie jakie szanse na dom ma taki kotek jak ja. Pomarzyć mogę… może jakiś cud się stanie i ktoś zechce towarzysza o nienachalnej urodzie dla swojego kotka…
Ciocie nazwały mnie Boston, to pierwsze imię jakie kiedykolwiek w życiu miałem… Przyjechałem z okolic Poznania, tam mieszkałem w pustostanie razem ok. 70 innymi kotkami. Często nie mieliśmy co jeść, chorowaliśmy, rodziły się i umierały malusie kocięta, a duże kotki potrącały auta. Ja ten pyszczek też mam taki od urazu. Ciocie mówią, że albo samochód, albo się ktoś zdenerwował na mnie i mnie kopnął. Ja nie pamiętam zupełnie co się stało, to dawno już było. Przyjechałem, ciocie mnie wyleczyły z zapalenia oskrzeli i teraz to już zdrowy zupełnie jestem i już bym mógł zamieszkać w swoim domku. No mógłbym, ale spójrzcie nam mnie – jestem czarno – biały, czyli taki jak się najmniej podoba, pysio jaki mam widzicie – krzywy i wystaje mi ząbek przez co wyglądam jakbym chciał kogoś pogryźć, no i ja na początku w ogóle nie potrafię nikogo do siebie zachęcić - siedzę sobie i się boję. Fajnie dogaduję się z kotkami, żeby zaufać człowiekowi potrzebuję dużo czasu. No to sami widzicie jakie szanse na dom ma taki kotek jak ja. Pomarzyć mogę… może jakiś cud się stanie i ktoś zechce towarzysza o nienachalnej urodzie dla swojego kotka…
XI.2017 r.
Wesoły, radosny Bostonek wreszcie znalazł wspaniałą rodzinę która go pokochała :)