13.11.2008 W azylu od 2002 roku. Przyszedł w zimie na miejsce karmienia bezdomnych kotów. Był wykastrowany i pchał się na siłę na ręce-byle go zabrać z tego dziwnego, zimnego miejsca. Został wyrzucony z domu, lub był kotem wychodzącym i się zgubił. Mimo ogłoszeń nikt go nie szukał. W tej chwili jest naszym największym zawadiakę i postrachem co lękliwszych współmieszkańców. Pierwszy robi przegląd nowych kotów licząc na to, że któryś będzie chciał wypróbować swoje siły. Do ludzi miły i łagodny. Przez niego trzeba non-stop wymieniać wodę w miskach, bo niestety zdaża mu się do niej nasiusiać.

• 
• 
• 

15.04. Nasz na pozór niezniszczalny Maciek nie żyje. Był z nami 8 lat i oprócz drobnych katarków nigdy nie chorował. Umarł nagle w ciągu godziny, nie zdążył nawet dojechać do lekarza. Prawdopodobnie jakieś sprawy krążeniowe.