19.05.2014
Jeden z kotów z pasłęckiej wsi. Pierwsza kociunia z pakietu który przyjechał do naszego weterynarza do Warszawy. Już po sterylizacji-aborcyjnej niestety. Jest cudowna, delikatna i miziasta. Nieco przestraszona tak jak one wszystkie, ale chęć przytulania jest silniejsza. Ważniejsze jest chyba tylko jedzenie które wciąga w siebie w zabójczym tempie Testy na Felv i Fiv na szczęście ujemne. Badania krwi jak na tak zabiedzonego kota też dają się przeżyć. Ogólnie nie jest źle. Wszy miały tak niesamowite że po prostu cała sierść się ruszała bez mała...Ale też już w trakcie walki z nimi jesteśmy.
31.03.2017
Wczoraj w nocy we śnie na swoim poslanku odeszła Burka. Malutka była kwintesencją kotowatości - bura, zwinna, miła ale z charakterem. Potrafila miziać się jak kociak ale kiedy nie miała nastroju potrafiła na nas nakrzyczeć. Kotki lubiła ale wyznaczają im granicę. Żaden kotek nie potrzebnie Burcia nie zaczepiał. Przyjechała do nas w 2014 roku w wieku już bardzo zaawansowanym , zabiedzona z chorymi nerkami, nigdy jednak nie opierała się kroplówkom. Dzielnie walczyła z chorobą, jednak ostatnio jej stan się pogorszył, dołożył się wiek. Serduszko Burci przestało bić. Śpij spokojnie mały slodziaczku, żebyś tam gdzie jesteś miała dużo mebli do wylegiwania i mnóstwo jedzonka, które uwielbiałaś i nawet w chorobie nie odmawiałaś.