czerwiec 2016
Rogerek urodził się w centrum Warszawy, w piwnicy. Żył tak jak inne dzikie kotki... nie zawsze miał jedzonko... ale dawał radę, aż do monentu kiedy wpadł pod samochód...
Leżał na ulicy, a tuż obok niego przejeżdżały auta... na całe szczęście znaleźli się dobrzy ludzie, którzy zabrali kocurka do lecznicy...
Kocurek tego nie wie, ale jego złamanie było bardzo poważne, a operacja długa, skomplikowana. Mogliśmy tą łapkę amputować, ale… spojrzałyśmy na to kocie ciałko, które w życiu nie doświadczyło głaskania, przytulenia, które często miało pusty brzuszek i marzło w zimie. I uznałyśmy, że kocurek zasłużył na pierwszą w życiu szanse. Zasłużył no to żeby ktoś o niego zawalczył.
03.03.2017.
Rogerek przez całą zimę mieszkał w części azylu gdzie kotki mają większy kontakt z człowiekiem. Pozwoliło się to i jemu i nam utwierdzić w przekonaniu, że nie cierpi nas całym sobą i się nami bardzo brzydzi. Kocurek będzie bardzo szczęśliwy jeśli będzie mógł zamieszkać z dzikimi kotkami, bo towarzystwo kotów bardzo sobie ceni