Tośka niemożliwie sponiewierana przez los...
01.2019
Tosia jest u nas już troszkę czasu i przeszła długą drogę.
Pewnego dnia dostaliśmy zgłoszenie że przy małym domku po śmierci właściciela została sunia przywiązana na łańcuchu. Tosia miała ogromne szczęście że ktoś to zgłosił, mieszkała w odosobnionym miejscu gdzie może przejazdem tylko ktoś ją widział i gdyby nie ten jeden telefon mogłaby tam głodować wiele dni.
Początkowo bardzo się bała i nawet leciała z ząbkami ale gdy podeszła do niej jedna osoba zbyt pewna, Tosia wystraszyła się na tyle że nie zaatakowała tylko grzecznie dała zdjąć sobie łańcuch i założyć obrożę.
Dopiero po kilku dniach już w bezpiecznym Azylu znów zaczęła ze strachu pokazywać że potrafi się bronić w razie czego. Przypadła jej do gustu szczególnie jedna ciocia i teraz już po roku nadal kocha tylko ją, podskakuje radośnie uśmiech momentalnie się pojawia na jej pyszczku. Pozostałych toleruje ale nadal patrzy z nieufnością, to taka panna która zakocha się w jednej osobie i pozostaje już na zawsze wierna <3
Ciągle mieszka zamknięta w kojcu i ma tylko ten jeden mały spacer codziennie :( Dla niej nawet własne podwórko byłoby dużo lepszym wyjściem, człowiek którego widzi częściej niż raz dziennie z którym mmoże nawet by wychodziła na spacery na smyczy? Tosia bardzo ładnie chodzi nawet ze swoimi mniej lubianymi opiekunkami :)
Tosia ma bardzo niewielkie szanse na domek ale wierzymy w cuda, może ktoś zechce ją pokochać i dać domek lub chociaż podwórko z częstszą obecnością człowieka niż u nas? :)
zapraszamy na facebook: https://www.facebook.com/pg/psyzkociego/photos/?tab=album&album_id=1361445180632683
Adopcje Marta 516 764 748,
adopcje<małpa >kociswiat.org.pl
ps. gdyby tel. nie odbierał proszę o sms.
lokalizacja okolice Nasielska, pod WarszawąProsimy o pomoc w wykarmieniu stadka, paczuszką lub
nawet drobną wpłatą na konto, a może malutki comiesięczny przelew na jedzonko?
rachunek bankowy nr. 12 1240 5309 1111 0010 4080 8085
Kątne 59, 05-190 Nasielsk: @Fundacja Azylu Koci Ś
11.11.2016 r.
Całkiem niedawno dostaliśmy telefon z błaganiem o pomoc dla suni, która żyła w skandalicznych warunkach. To co zobaczyliśmy wołało o pomstę do Nieba.
Właściciel suczki trafił do szpitala i wiemy, że prędko z niego nie wyjdzie, mała głodowała bo OCZYWIŚCIE nikogo ze wsi nie obchodził pies przyczepiony krowim łańcuchem do budy i umierający z głodu. A mała czekała aż jej Pan wróci, nakarmi i nawet nie szczekała ani nie wyła - może to i lepiej bo zaraz ktoś ze wsi zrobiłby z nią porządek... I co mieliśmy zrobić? Zabraliśmy suczkę do naszego awaryjnego, apasowego boksu ale co dalej? Czy uda nam się znaleźć dla niej nowy dom? Albo chociaż dom tymczasowy?
04.02.201 r.
Tośka zdąrzyła się już oswoić z nowym miejsce, zaaklimtyzowała się w naszym "awaryjnym" boksie i za nic w świecie nie chce go opuścić :( Nowe osoby wita głośnym szczekaniem a kiedy to nie działa to ucieka w najdalszy kąt albo straszy zębiskami. Irka, która codziennie małą karmi może się pochwalić, że głaszcze Tośkę ale niestety nawet wolontariuszom na to nie pozwala. Na przyczepienie smyczy i wzięcie jej na spacer nie mamy nawet co marzyć :( Obawiamy się, że nikt nie zechce Tośki i mała spędzi reszę swojego życia w boksie.... Może znajdzie się ktoś z ogrodem, kto podaruje małe choćby dom tymczasowy?
Kontakt: 664 260 947 (bardzo prosimy dzwonić po godzinie 16, wcześniej pisać SMS - odpiszemy jak najszybciej)